Skocz do zawartości

Poleffki %-)


pershing

Rekomendowane odpowiedzi


Rosja to nie kraj

 

'ożyłem więc do walizeczki sześć butelek absolutu, ale Leszek Drewniak uświadomił mi, że z samą wódką nie wypada jechać. Za składkowe pieniądze kupiliśmy magnetowid na stadionie X-lecia. I w drogę. Wszedłem na teren jednostki. Przed budynkiem dowództwa, obok przeszklonej budki, na kamiennym postumencie stał wartownik z kałachem, nieruchomo jak posąg. Dziwny widok. Ale prawdziwe zdziwienie ogarnęło mnie po opróżnieniu drugiej butelki. Mój gospodarz traktował wódkę z zachłanną radością, sympatią, szacunkiem, bezgranicznie. Bezgranicznie! – to najwłaściwsze określenie. Jak mu dotrzymać kroku? Co prawda, przewidując ostre picie, zjadłem przedtem dwa węgorze, ale czy przy takim tempie uda mi się zachować przytomność? Pierwsza część rozmowy toczyła się w gabinecie. Na prośbę gospodarza przenieśliśmy się do sauny. Może chciał sprawdzić, czy nie mam przy sobie mikrofonu? Może lubił pić w wysokiej temperaturze? Pewnie i jedno, i drugie. Wygrzewamy się, pijemy. Pułkownik podsuwa mi zakąski, suszone rybki o zapachu dojrzałego sera pleśniowego. Odpowiadam – trawestując słowa Siergieja Bondarczuka z Losu człowieka – że twardy polski żołnierz po drugim litrze nie zakąsza. Nagle pułkownik mówi: „Daję ci tę antenę! – No to zdrowie!... – Wypiliśmy. – A może chcesz szklarnię?... – Chcę – odpowiadam. – Masz szklarnię!... – Pijemy. Patrzy na mnie, uśmiecha się i mówi: – Mam też budynek mieszkalny…”.

 

Większość ściągniętych z całej polski żołnierzy GROM-u mieszkało w internacie Akademii Obrony Narodowej – dzięki życzliwości rektora AON gen. Tadeusza Jemioło. Ale jak długo można mieszkać w internacie, z dala od rodziny? To źle wpływa na kondycję psychiczną komandosów. Pocieszałem ich, mówiąc, że dostają pieniądze za to, za co inni muszą słono płacić: skaczą ze spadochronem, chodzą po górach, jeżdżą na nartach, nurkują… pociecha mało skuteczna. Ludziom o tak wysokich kwalifikacjach należą się szczególnie dobre warunki, a tymczasem jacyś urzędnicy wymyślili sobie, że skoro GROM jest małą jednostką, to będzie dostawał rocznie jedno mieszkanie. W internacie było dość tłoczno, ale zwykły student pewnie by nie narzekał. Rzecz w tym, że żołnierze GROM-u, zapaleńcy, przeznaczali czas wolny, czas odpoczynku, na ćwiczenie procedur zajmowania pomieszczeń. Jedynym miejscem, w którym to mogli robić, był właśnie internat. Dochodziło do scysji ze sprzątaczkami… więc słysząc słowa rosyjskiego pułkownika, zaniemówiłem z wrażenia. „Mam budynek. Siedemdziesiąt cztery mieszkania. Chcesz?... – Kiwnąłem głową. – To ja wydam zakaz demontażu instalacji…” – powiedział mój dobroczyńca ze Specnazu i uniósł szklankę. Wypiliśmy.

 

Następnego ranka nadal byłem pijany. Trudno, trzeba iść i załatwić ważne sprawy mojej jednostki. Gdy wychodziłem z domu, żona znacząco popukała się w czoło: „Jak cię szlag trafi, to będziesz z Diabłem (moim zastępcą, Leszkiem Drewniakiem) te ważne sprawy załatwiał”. Poszedłem do lekarza. Stwierdził, że mam we krwi śmiertelną dawkę alkoholu. Śmiertelną! Nie żartował.

 

Sławomir Petelicki, Michał Komar

GROM. Siła i honor

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tam zawsze wcielałem się w rolę Kluiverta albo Bergkampa a na bramce byłem Thomas Ravelli

 

 

ja tam późniejszy rocznik, ale Del Piero i Peruzzi (potem przyszedł Buffon z Parmy), ale zawsze najlepsze teksty, spotykamy się po szkole na boisku, kim jesteście, My Juventus, a Wy Real, etc. :D :D :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obrazek

 

 

Kurde jakie to piękne i jakie prawdziwe, aż się łezka w oku kręci :)

 

Ja tam zawsze wcielałem się w rolę Kluiverta albo Bergkampa a na bramce byłem Thomas Ravelli :spoko:

 

u mnie jeszcze bylo gramy na nowe czy stare zasady %-)

 

no i of corse del piero %-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obrazek

 

 

Kurde jakie to piękne i jakie prawdziwe, aż się łezka w oku kręci :)

 

Ja tam zawsze wcielałem się w rolę Kluiverta albo Bergkampa a na bramce byłem Thomas Ravelli :spoko:

 

u mnie jeszcze bylo gramy na nowe czy stare zasady %-)

 

no i of corse del piero %-)

 

Heh my jeszcze graliśmy w taką grę, ze był jeden bramkarz i dwie drużyny. Wybieraliśmy sobie ekipy i graliśmy. To było na tej zasadzie, że np. był mecz Barcelona-Real i jedna osoba wybierała po zawodniku z ekipy, przykładowo ja byłem Rivaldo i Raul. Graliśmy po 5 akcji w połowie dla Realu i Barcy. Takie fajne akcyjki różne, heh zawsze tam ktoś z większa sympatią do danego klubu nie starał się za bardzo dla przeciwników, ale staraliśmy się grać fair %-) Oczywiście były też takie popularne gry jak "jedno", swoją drogą na każdym osiedlu inne zasady były i nazwa tej gry :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...