Gość Profesor10 Napisano 15 Sierpień 2013 Zgłoszenie Podziel się Napisano 15 Sierpień 2013 Mistrzostwo Niewierzący profesor filozofii stojąc w audytorium wypełnionym studentami zadaje pytanie jednemu z nich: - Jesteś chrześcijaninem synu, prawda? - Tak, panie profesorze. - Czyli wierzysz w Boga. - Oczywiście. - Czy Bóg jest dobry? - Naturalnie, że jest dobry. - A czy Bóg jest wszechmogący? Czy Bóg może wszystko? - Tak. - A Ty - jesteś dobry czy zły? - Według Biblii jestem zły. Na twarzy profesora pojawił się uśmiech wyższości - Ach tak, Biblia! A Po chwili zastanowienia dodaje: - Mam dla Ciebie pewien przykład. Powiedzmy że znasz chorą I cierpiącą osobę, którą możesz uzdrowić. Masz takie zdolności. Pomógłbyś tej osobie? Albo czy spróbowałbyś przynajmniej? - Oczywiście, panie profesorze. - Więc jesteś dobry...! - Myślę, że nie można tego tak ująć. - Ale dlaczego nie? Przecież pomógłbyś chorej, będącej w potrzebie osobie, jeśli byś tylko miał taką możliwość. Większość z nas by tak zrobiła. Ale Bóg nie. Wobec milczenia studenta professor mówi dalej - Nie pomaga, prawda? Mój brat był chrześcijaninem I zmarł na raka, pomimo że modlił się do Jezusa o uzdrowienie. Zatem czy Jezus jest dobry? Czy możesz MI odpowiedzieć na to pytanie? Student nadal milczy, więc professor dodaje - Nie potrafisz udzielić odpowiedzi, prawda? Aby dać studentowi chwilę zastanowienia professor sięga Po szklankę ze swojego biurka I popija łyk wody. - Zacznijmy do początku chłopcze. Czy Bóg jest dobry? - No tak... Jest dobry. - A czy szatan jest dobry? Bez chwili wahania student odpowiada - Nie. - A do kogo pochodzi szatan? Student aż drgnął: - Do Boga. - No właśnie. Zatem to Bóg stworzył szatana. A teraz powiedz MI jeszcze synu - czy na świecie istnieje zło? - Istnieje panie profesorze ... - Czyli zło obecne jest we Wszechświecie. A to przecież Bóg stworzył Wszechświat, prawda? - Prawda. - Więc kto stworzył zło? Skoro Bóg stworzył wszystko, zatem Bóg stworzył również I zło. A skoro zło istnieje, więc zgodnie z regułami logiki także I Bóg jest zły. Student ponownie nie potrafi znaleźć odpowiedzi.. - A czy istnieją choroby, niemoralność, nienawiść, ohyda? Te wszystkie okropieństwa, które pojawiają się w otaczającym nas świece? Student drżącym głosem odpowiada - Występują. - A kto je stworzył? W sali zaległa cisza, więc professor ponawia pytanie - Kto je stworzył? Wobec braku odpowiedzi professor wstrzymuje krok I zaczyna się rozglądać Po audytorium. Wszyscy studenci zamarli. - Powiedz MI - wykładowca zwraca się do kolejnej osoby - Czy wierzysz w Jezusa Chrystusa synu? Zdecydowany ton odpowiedzi przykuwa uwagę profesora: - Tak panie profesorze, wierzę. Starszy człowiek zwraca się do studenta: - W świetle nauki posiadasz pięć zmysłów, które używasz do oceny otaczającego cię świata. Czy kiedykolwiek widziałeś Jezusa? - Nie panie profesorze. Nigdy Go nie widziałem. - Powiedz nam zatem, czy kiedykolwiek słyszałeś swojego Jezusa? - Nie panie profesorze.. - A czy kiedykolwiek dotykałeś swojego Jezusa, smakowałeś Go, czy może wąchałeś? Czy kiedykolwiek miałeś jakiś fizyczny kontakt z Jezusem Chrystusem, czy też Bogiem w jakiejkolwiek postaci? - Nie panie profesorze.. Niestety nie miałem takiego kontaktu. - I nadal w Niego wierzysz? - Tak. - Przecież zgodnie z wszelkimi zasadami przeprowadzania doświadczenia, nauka twierdzi że Twój Bóg nie istnieje... Co Ty na to synu? - Nic - pada w odpowiedzi - mam tylko swoją wiarę. - Tak, wiarę... - powtarza professor - I właśnie w tym miejscu nauka napotyka problem z Bogiem. Nie ma dowodów, jest tylko wiara. Student milczy przez chwilę, Po czym Sam zadaje pytanie: - Panie profesorze - czy istnieje coś takiego jak ciepło? - Tak. - A czy istnieje takie zjawisko jak zimno? - Tak, synu, zimno również istnieje. - Nie, panie profesorze, zimno nie istnieje. Wyraźnie zainteresowany professor odwrócił się w kierunku studenta. Wszyscy w sali zamarli. Student zaczyna wyjaśniać: - Może pan mieć dużo ciepła, więcej ciepła, super-ciepło, mega ciepło, ciepło nieskończone, rozgrzanie do białości, mało ciepła lub też brak ciepła, ale nie mamy niczego takiego, co moglibyśmy nazwać zimnem. Może pan schłodzić substancje do temperatury minus 273,15 stopni Celsjusza (zera absolutnego), co właśnie oznacza brak ciepła - nie potrafimy osiągnąć niższej temperatury. Nie ma takiego zjawiska jak zimno, w przeciwnym razie potrafilibyśmy schładzać substancje do temperatur poniżej 273,15stC. Każda substancja lub rzecz poddają się badaniu, kiedy posiadają energię lub są jej źródłem. Zero absolutne jest całkowitym brakiem ciepła. Jak pan widzi profesorze, zimno jest jedynie słowem, które służy nam do opisu braku ciepła. Nie potrafimy mierzyć zimna. Ciepło mierzymy w jednostkach energii, ponieważ ciepło jest energią. Zimno nie jest przeciwieństwem ciepła, zimno jest jego brakiem. W sali wykładowej zaległa głęboka cisza. W odległym kącie ktoś upuścił pióro, wydając tym odgłos przypominający uderzenie młota. - A co z ciemnością panie profesorze? Czy istnieje takie zjawisko jak ciemność? - Tak - profesor odpowiada bez wahania - czymże jest noc jeśli nie ciemnością? - Jest pan znowu w błędzie. Ciemność nie jest czymś, ciemność jest brakiem czegoś. Może pan mieć niewiele światła, normalne światło, jasne światło, migające światło, ale jeśli tego światła brak, nie ma wtedy nic i właśnie to nazywamy ciemnością, czyż nie? Właśnie takie znaczenie ma słowo ciemność. W rzeczywistości ciemność nie istnieje. Jeśli istniałaby, potrafiłby pan uczynić ją jeszcze ciemniejszą, czyż nie? Profesor uśmiecha się nieznacznie patrząc na studenta. Zapowiada się dobry semestr. - Co mi chcesz przez to powiedzieć młody człowieku? - Zmierzam do tego panie profesorze, że założenia pańskiego rozumowania są fałszywe już od samego początku, zatem wyciągnięty wniosek jest również fałszywy. Tym razem na twarzy profesora pojawia się zdumienie: - Fałszywe? W jaki sposób zamierzasz mi to wytłumaczyć? - Założenia pańskich rozważań opierają się na dualizmie - wyjaśnia student - twierdzi pan, że jest życie i jest śmierć, że jest dobry Bóg i zły Bóg. Rozważa pan Boga jako kogoś skończonego, kogo możemy poddać pomiarom. Panie profesorze, nauka nie jest w stanie wyjaśnić nawet takiego zjawiska jak myśl. Używa pojęć z zakresu elektryczności i magnetyzmu, nie poznawszy przecież w pełni istoty żadnego z tych zjawisk. Twierdzenie, że śmierć jest przeciwieństwem życia świadczy o ignorowaniu faktu, że śmierć nie istnieje jako mierzalne zjawisko. Śmierć nie jest przeciwieństwem życia, tylko jego brakiem. A teraz panie profesorze proszę mi odpowiedzieć Czy naucza pan studentów, którzy pochodzą od małp? - Jeśli masz na myśli proces ewolucji, młody człowieku, to tak właśnie jest. - A czy kiedykolwiek obserwował pan ten proces na własne oczy? Profesor potrząsa głową wciąż się uśmiechając, zdawszy sobie sprawę w jakim kierunku zmierza argumentacja studenta. Bardzo dobry semestr, naprawdę. - Skoro żaden z nas nigdy nie był świadkiem procesów ewolucyjnych I nie jest w stanie ich prześledzić wykonując jakiekolwiek doświadczenie, to przecież w tej sytuacji, zgodnie ze swoją poprzednią argumentacją, nie wykłada nam już pan naukowych opinii, prawda? Czy nie jest pan w takim razie bardziej kaznodzieją niż naukowcem? W sali zaszemrało. Student czeka aż opadnie napięcie. - Żeby panu uzmysłowić sposób, w jaki manipulował pan moim poprzednikiem, pozwolę sobie podać panu jeszcze jeden przykład - student rozgląda się po sali - Czy ktokolwiek z was widział kiedyś mózg pana profesora? Audytorium wybucha śmiechem. - Czy ktokolwiek z was kiedykolwiek słyszał, dotykał, smakował czy wąchał mózg pana profesora? Wygląda na to, że nikt. A zatem zgodnie z naukową metodą badawczą, jaką przytoczył pan wcześniej, można powiedzieć, z całym szacunkiem dla pana, że pan nie ma mózgu, panie profesorze. Skoro nauka mówi, że pan nie ma mózgu, jak możemy ufać pańskim wykładom, profesorze? W sali zapada martwa cisza. Profesor patrzy na studenta oczyma szerokimi z niedowierzania. Po chwili milczenia, która wszystkim zdaje się trwać wieczność profesor wydusza z siebie: - Wygląda na to, że musicie je brać na wiarę. - A zatem przyznaje pan, że wiara istnieje, a co więcej - stanowi niezbędny element naszej codzienności. A teraz panie profesorze, proszę mi powiedzieć, czy istnieje coś takiego jak zło? Niezbyt pewny odpowiedzi profesor mówi - Oczywiście że istnieje.Dostrzegamy je przecież każdego dnia. Choćby w codziennym występowaniu człowieka przeciw człowiekowi. W całym ogromie przestępstw i przemocy obecnym na świecie. Przecież te zjawiska to nic innego jak właśnie zło. Na to student odpowiada: - Zło nie istnieje panie profesorze, albo też raczej nie występuje jako zjawisko samo w sobie. Zło jest po prostu brakiem Boga. Jest jak ciemność i zimno, występuje jako słowo stworzone przez człowieka dla określenia braku Boga. Bóg nie stworzył zła. Zło pojawia się wmomencie, kiedy człowiek nie ma Boga w sercu. Zło jest jak zimno, które jest skutkiem braku ciepła i jak ciemność, która jest wynikiem braku światła. Profesor osunął się bezwładnie na krzesło. Jeśli udało Ci się dotrwać do końca tego tekstu i wywołał on na Twojej twarzy uśmiech podczas czytania końcówki, daj go do przeczytania również swoim Przyjaciołom i Rodzinie. PS. Tym drugim studentem był Albert Einstein. Einstein napisał książkę zatytułowaną "Bóg a nauka" w roku 1921. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
scorpi Napisano 21 Sierpień 2013 Zgłoszenie Podziel się Napisano 21 Sierpień 2013 https://www.youtube.com/watch?feature=player_detailpage&v=CKfZsk8F4_M :respekt: i Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
goldberger Napisano 21 Sierpień 2013 Zgłoszenie Podziel się Napisano 21 Sierpień 2013 https://www.youtube.com/watch?feature=player_detailpage&v=CKfZsk8F4_M 2:25 PUYOL :respekt: i Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Mazur Napisano 21 Sierpień 2013 Autor Zgłoszenie Podziel się Napisano 21 Sierpień 2013 http://rapgenius.com Jak ktos slucha HH to rozkimny tu podaja, bardzo fajne Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Gość Profesor10 Napisano 21 Sierpień 2013 Zgłoszenie Podziel się Napisano 21 Sierpień 2013 https://www.youtube.com/watch?feature=player_detailpage&v=CKfZsk8F4_M 2:25 PUYOL :respekt: i proste w herb dostaŁ Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Gość barbara1985 Napisano 22 Sierpień 2013 Zgłoszenie Podziel się Napisano 22 Sierpień 2013 Polecam: 50 pytań które zrobią z Ciebie ateistę Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
pershing Napisano 23 Sierpień 2013 Zgłoszenie Podziel się Napisano 23 Sierpień 2013 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
pershing Napisano 24 Sierpień 2013 Zgłoszenie Podziel się Napisano 24 Sierpień 2013 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Gość Profesor10 Napisano 1 Wrzesień 2013 Zgłoszenie Podziel się Napisano 1 Wrzesień 2013 Bestia w klatce życia Miał wszystko, o czym mógł marzyć. Talent, pieniądze, sławę, piękne kobiety i sukcesy, dzięki którym został żywą legendą pięściarstwa. Ale niemal przez cały czas obecnie 47-letni Mike Tyson toczył walkę z rywalem, którego nie potrafił pokonać: samym sobą. Kilka dni temu wyznał, że zaczyna przegrywać coraz wyraźniej, jest bliski śmierci. Czy w końcu stanie na nogi i wyjdzie na prostą, czy też dołączy do wielkich mistrzów, których historia zakończyła się tragicznie? Patrząc na życie i nieustanne problemy najmłodszego mistrza świata w historii wagi ciężkiej można stwierdzić jedno: będzie mu niezwykle ciężko. Mike Tyson Mike Tyson Kiedy miał zaledwie trzynaście lat był aresztowany już 38 razy. Ale jeśli weźmie się pod uwagę, w jakich warunkach się wychowywał, nie jest to specjalnym zaskoczeniem. Mieszkał w blokowisku na nowojorskim Brooklynie. W budynku, w którym większość czasu spędzał na dachu karmiąc swoje ukochane gołębie, a na każdym piętrze była jedna toaleta na minimum trzydzieści osób. Matka, choć czasami próbowała zajmować się nastoletnim Michaelem Gerardem Tysonem, była zajęta spotkaniami z kolejnymi mężczyznami, prostytuowała się. Kiedy mały Mike miał niecały rok, nalała w butelkę po mleku wódki i podała mu narkotyki. Chciała, by zasnął... REKLAMA Jego młode lata były przepełnione widokiem "prostytutek i alfonsów, którzy zaglądali do naszego mieszkania i regularnie przebywali przy wejściu do budynku". Gdy ojciec, również alkoholik i narkoman opuścił rodzinę, Tyson był zaledwie dwuletnim brzdącem. Nie miał szans na normalne życie, co przełożyło się na problemy w szkole, gdzie inne dzieci naśmiewały się z jego tuszy i wysokiego głosu. Efekt był łatwy do przewidzenia: przyszła gwiazda pięściarstwa zamiast uczęszczać na lekcje wolała szlajać się po ulicach, kraść i wdawać w bójki. Pieniądze wydawał na nowe ubrania i słodycze, czasem dawał matce, która przeznaczała je na narkotyki, bądź spłatę długów. - Byłem dzieckiem ulicy. Nie wstydzę się tego. Wychowała mnie ulica. Zdaję sobie sprawę, że nie jestem człowiekiem wykształconym. Wiem, że czasem powiem lub zrobię coś, czego nie powinienem. Ale prawo ulicy jest proste, a na pewno bardziej prawdziwe od tego, co spotkało mnie w późniejszym życiu. Sprawiedliwość? Na ulicy było jej więcej niż w jakimkolwiek sądzie... - Mike Tyson, 2007 r. Pierwszy przełom w jego życiu nastąpił, gdy wdał się w bójkę z chłopakiem, który celowo udusił jego gołębia. - Jak to jest kogoś uderzyć? Naprawdę miłe uczucie. Tak dobre, że kiedy pierwszy raz to zrobiłem nie mogłem się doczekać następnego dnia, by to powtórzyć. Ludzie by tego nie robili, gdyby nie było im przyjemnie - tłumaczył. A ponieważ Tyson "rozkręcił" się na dobre, bardzo szybko trafił do poprawczaka w Johnstown. Nie zmienił się nic, a nic, wszystkie niesnaski wyjaśniał przy pomocy pięści. Wtedy zauważył go były pięściarz Bobby Stewart, który wkrótce zaczął z nim trenować, aż w końcu przedstawił Tysona legendarnemu szkoleniowcowi Cusowi D'Amato. To spotkanie odmieniło jego życie, bo nareszcie trafił na kogoś, kto momentami był surowy, ale szanował go, dbał i potrafił rozmawiać o wszystkim. Został również prawnym opiekunem chłopaka, gdy zmarła matka. A do tego dostrzegł w Tysonie coś wyjątkowego. Na tyle, by pewnego dnia powiedzieć: "Będziesz mistrzem świata Mike". Miał rację. "Kiedy z kimś walczę chcę go złamać. Chcę odebrać mu męstwo. Chcę wyrwać mu serce, a później mu je pokazać" - Mike Tyson, 1988 r. Po tym, jak Tyson nie zdołał zakwalifikować się do reprezentacji USA na igrzyska olimpijskie w Los Angeles (1984) D'Amato uznał, że czas na zawodowstwo. Wraz z pomocą utalentowanego szkoleniowca Kevina Rooneya (D'Amato był coraz bardziej schorowany) Tyson zadebiutował w 1985 r. rozwalając Portorykańczyka Hectora Mercedesa w niewiele ponad półtorej minuty. Dziewiętnaście walk z rzędu zakończył przed czasem, większość w pierwszej rundzie. Wygrywał, z kim chciał i kiedy chciał. Aż w swoim 28 pojedynku otrzymał szansę walki z Kanadyjczykiem Trevorem Berbickiem, mistrzem świata organizacji WBC. Jeden z pogromców Muhammada Aliego wcale nie palił się do konfrontacji z Tysonem, któremu nadano przydomek "Żelazny" (ang. "Iron"). Ich starcie pokazało, że obawy nie były bezpodstawne: w drugiej rundzie było już po wszystkim, Berbick tańczył po ciosach rywala, aż sędzia uznał, że wystarczy. Tyson został najmłodszym mistrzem świata wagi ciężkiej w historii: miał zaledwie 20 lat i 4 miesiące. "Od tej chwili w wadze ciężkiej rządzić będzie terror" - mówił jego ówczesny menedżer, Bill Cayton. Był to pierwszy, ogromny sukces Tysona. I jak się okazało później, początek końca. "Prawdziwa wolność jest wtedy, gdy nie masz niczego. Byłem bardziej wolny wtedy, gdy nie miałem przy sobie nawet złamanego centa. Czasem zakładam maskę, przebieram się w stare ciuchy i idę na ulice, by żebrać o drobne" - Mike Tyson, 1988 r. Choć młody pięściarz pokonując Jamesa Smitha (mistrz WBA) i Tony'ego Tuckera (mistrz IBF) zunifikował tytuły w wadze ciężkiej, a później wygrał z legendarnym Larrym Holmesem i zarobił ponad 20 milionów dolarów za zdemolowanie wówczas niepokonanego Michaela Spinksa, to kogoś mu brakowało. Tym kimś był Cus D'Amato, który zmarł jeszcze zanim Tyson wywalczył swój pierwszy tytuł zwyciężając z Berbickiem. Odszedł dokładnie rok wcześniej, w listopadzie 1985 r. Był najlepszym przyjacielem Mike'a, który zresztą towarzyszył mu w ostatniej drodze niosąc trumnę m.in. z byłym mistrzem świata i podopiecznym D'Amato, Floydem Pattersonem. Tyson długo nie mógł się pozbierać, ale Rooney i Cayton starali się robić wszystko, by mu pomóc, utrzymać w ryzach i prowadzić jego karierę w najlepszy możliwy sposób. Tymczasem "Żelazny" poszukiwał nowych przyjaciół. Aktor Eddie Murphy, "Król popu" Michael Jackson, reżyser Spike Lee - to tylko nieliczni, którzy także pragnęli kontaktu z Tysonem właśnie okrzykniętym gwiazdą numer jeden i zarazem nadzieją boksu. I tu pojawiają się kobiety, jedna z największych namiętności pięściarza z Catskill. I zarazem największa zguba. "Nie możesz trwać w ślubie w sytuacji, gdy idąc spać boisz się o to, czy żona nie poderżnie ci gardła" - Mike Tyson, 1989 r. W latach 80-tych Tyson znalazł się na absolutnym szczycie. Choć zawsze był nieśmiały, to mógł przebierać w kobietach jak w ulęgałkach. Chodził na kolacje z modelkami z najwyższej półki, jak Claudia Schiffer. Umawiał się z gwiazdami muzyki. Ale najbardziej w głowie zawróciła mu serialowa gwiazdka, Robin Givens. Gdy tylko zobaczył ją na ekranie od razu poprosił menedżerów, by załatwili mu jej numer telefonu. Zadzwonił: "Cześć, tu Mike Tyson". Pobrali się błyskawicznie, po kilku miesiącach znajomości w marcu 1987. Pieniądze, jakie już wtedy miał na koncie Tyson nikomu nie przeszkadzały... Givens wykorzystywała pięściarza na każdym kroku. Zamieszkała z nim i swoją matką, która nawet nie zezwalała na wspólne sypianie, nie mówiąc już o czymś więcej. Buntowała córkę i jednocześnie pławiła się w luksusach. Oczywiście ich fundatorem był młody Tyson. W końcu zawodnik zaczął tracić nad sobą kontrolę, nie potrafił zrozumieć, co się dzieje i skąd nagła zmiana charakteru u jego małżonki, wcześniej będącej, jak się wydawało, chodzącym ideałem. Liczne awantury, w trakcie których zwyzywał teściową od "dzi…." i "ku….", były dokładnie tym, co chciały osiągnąć obie panie: błyskawicznie skontaktowały się z psychiatrą, a ten na podstawie konsultacji telefonicznej (!) uznał, że Mike ma ze sobą ogromne problemy i przepisał mu niezwykle silne leki psychotropowe. To właśnie po nich postrach bokserskich ringów na dobre zwariował. Uzależnił się i pakował w coraz większe skandale. "Każdy, kto ma choć odrobinę rozumu zdaje sobie sprawę, że gdybym rzeczywiście miał bić żonę, to jednym ciosem urwałbym jej głowę. Nigdy jej nie tknąłem" - Mike Tyson, 1988 r. Jeden z największych bokserskich talentów przestał przejmować się swoją karierą. Rooney nie potrafił nakłonić go do treningów. Coraz więcej czasu spędzał z dawnymi znajomymi, teraz już pełnoprawnymi członkami gangów. Korzystał z podszeptów "życzliwych", którzy namówili go m.in. do założenia sprawy sądowej przeciwko Caytonowi o ograniczenie jego kompetencji menedżerskich i zmniejszenie dochodów wynikających z wcześniejszych ustaleń kontraktowych. Zaczął wdawać się w niepotrzebne bójki, z czego jedna z najsłynniejszych miała miejsce w Harlemie przed sklepem z ekskluzywną odzieżą. Ofiarą Tysona był jego były rywal z ringu, Mitch Green, który prowokował mistrza i skończył ze złamanym nosem oraz podbitym okiem. Z kolei "Iron Mike" bijąc go złamał sobie rękę, przez co nie mógł stoczyć kilku lukratywnych pojedynków. Sprawa ciągnęła się latami, a w 1997 r. Green ostatecznie otrzymał 45 tysięcy dolarów mimo, że wcześniej sąd uznał Tysona niewinnym O tym, że chłopak z Brooklynu znalazł się na zakręcie świadczył m.in. jego wypadek, kiedy rozbił swoje BMW o drzewo. Dziennik "New York Daily News" podał, że była to próba samobójcza spowodowana "chemicznym odurzeniem". Było coraz gorzej. Kulminacją związku z Givens był telewizyjny talk-show, w trakcie którego kompletnie napompowany wspomnianymi lekami Tyson wysłuchiwał, niemal bez żadnej reakcji, jak jego żona nazywa go "potworem", a wspólne życie "koszmarem i prawdziwym piekłem". W końcu Tyson się ugiął, zgodził na rozwód i po roku małżeństwa ponownie był singlem. Warto dodać, że pani Givens otrzymała dziesięć milionów dolarów, a środowiska afroamerykańskie ochrzciły ją mianem "najbardziej znienawidzonej kobiety w Ameryce". Jednocześnie wyrobiła sobie nazwisko, dzięki czemu jej kariera aktorska nabrała tempa. Otrzymała rolę w kilku dużych produkcjach, w tym komedii "Bumerang", w której wystąpiła u boku dawnego kumpla Tysona, Eddiego Murphy'ego. W międzyczasie zdradzała pięściarza m.in. z początkującym w Hollywood Bradem Pittem. Oprócz tego ułatwiła słynnemu menedżerowi Donowi Kingowi dotarcie do męża. Ten wykorzystał śmierć Caytona i podpisał z zawodnikiem kontrakt, a później okradał go z grubych milionów. Ponoć Givens otrzymała "na boku" pokaźną sumkę. A jednak nie była kobietą, której nazwisko najbardziej zaszkodziło Tysonowi. "Kocham kobiety. A raczej kochałem. Są wspaniałym darem od Boga. Darem, który jednak potrafi tak bardzo zamącić w głowie, że przestajemy nad sobą panować i w pewnym momencie zaczynamy się zastanawiać, czy są warte tego wszystkiego, co chcemy im dać" - Mike Tyson, 1989 r. Rozjechany emocjonalnie Tyson zaczął w pełni korzystać z życia. Wydawał gigantyczne pieniądze. Na wszystko: ubrania, biżuterię, kolejne posiadłości, a nawet... bengalskie tygrysy. Zawsze towarzyszyli mu "nieodpowiedni ludzie" chcący skąpać się w blasku mistrza. Coraz częściej sięgał po alkohol. Ponieważ lubił się bawić, kolejne panie, najczęściej szukające rozgłosu, oskarżały go o wulgarne zachowanie i żądały śmiesznie wysokich kwot liczonych w setkach tysięcy dolarów. Mike nic sobie z tego nie robił. Kariera zeszła na dalszy plan, co wkrótce zakończyło się jedną z największych sensacji w historii pięściarstwa, a nawet sportu w ogóle. W lutym 1990 r. w japońskiej hali Tokyo Dome Tyson zmierzył się z Jamesem "Busterem" Douglasem (ówczesny rekord: 29 zwycięstw, 4 porażki, 1 remis). Był zdecydowanym faworytem, miał rozwalić przeciwnika w mgnieniu oka. Stawką pojedynku były trzy mistrzowskie tytuły należące do Tysona. Ale to nie był już ten sam zawodnik, co wcześniej. Douglas nie bał się czempiona, był zmotywowany, walkę dedykował swojej matce, która zmarła niecały miesiąc wcześniej. Atakował ciosami prostymi, a narożnik (już bez Rooneya) mistrza WBA, IBF i WBC nie potrafił nic mu doradzić. W 8. rundzie Tyson powalił rywala na deski. "Buster" był liczony stanowczo za wolno, ale przyjął pozycję i kontynuował walkę, a w następnym starciu prawie znokautował utytułowanego oponenta. Co się odwlecze... W 10. rundzie było po wszystkim. Cztery mocne ciosy wstrząsnęły Tysonem. Po raz pierwszy w zawodowej karierze leżał na deskach. Sędzia Octavio Meyran nie zezwolił na dalszy pojedynek. Douglas został nowym, absolutnym mistrzem świata. Jak się okazało, tylko na chwilę, bo już w swojej kolejnej walce stracił wszystkie pasy na rzecz Evandera Holyfielda. Dlaczego nie doszło do rewanżu z Tysonem? "Nie jestem Matką Teresą, ale nie jestem również Charlesem Mansonem. Nie jestem zwierzęciem, też mam uczucia, też cierpię. Tymczasem oni wszyscy chcą mnie stłamsić i ukrzyżować" - Mike Tyson, 1991 r. W lipcu 1991 r. "Najniebezpieczniejszy człowiek na Ziemi" został aresztowany pod zarzutem gwałtu na 18-letniej miss Czarnej Ameryki, Desiree Washington, którą poznał kilka dni wcześniej. Pięściarz zarzekał się, że nic takiego nie miało miejsca. Tłumaczył, że wszystko odbyło się za zgodą partnerki, która wyszła wściekła z jego hotelowego pokoju, gdy powiedział jej kilka nieprzyjemnych słów. Twierdził, że młoda dziewczyna po prostu postanowiła się zemścić. Washington twierdziła, że wsiadła do jego limuzyny, a później poszła do pokoju, bo chciała dostać autograf Tysona, którego wielkim fanem miał być jej ojciec. Nieustannie powtarzała, że nie miała zamiaru uprawiać seksu, a pięściarz zachowywał się w stosunku do niej niezwykle brutalnie i w końcu rzucił ją na łóżko. Obrońcy Tysona obrali fatalną strategię, pragnęli pokazać, że skoro Tyson był uznawany za groźnego człowieka, to Washington doskonale wiedziała, na co się decyduje idąc na spotkanie z nim. Również sam zawodnik, jak zwykle pewny siebie, kilka razy zabrał głos. Od razu nie przypadł do gustu ławie przysięgłych. Pech chciał, że sprawa odbywała się w stanie Indiana, gdzie prawo za tego typu przestępstwa karze niezwykle surowo. Swoje zrobiły również środowiska feministyczne, nieustannie pikietujące pod sądowym gmachem z transparentami typu "Nie, znaczny NIE!" i domagające się jak najostrzejszej kary dla pięściarza. "Nie muszę o tym znowu mówić, bo naprawdę nic jej nie zrobiłem. Nie zgwałciłem jej i nie uderzyłem" - Mike Tyson, sierpień 2013 r. Wyrok był dla Tysona brutalny, jak nokauty, które fundował swoim rywalom. Na zawsze zmienił jego życie, doprowadzając również do bankructwa i ponownego załamania nerwowego. Pięściarz został skazany na sześć lat więzienia, ale wyszedł po trzech za dobre sprawowanie w marcu 1995 r. Za kratkami nie było mu lekko. Początkowo groził strażnikom, ale szybko doszedł do wniosku, że takie zachowanie nie ma sensu i spokorniał. Skoncentrował się na treningach, chodził na siłownię. Zaczął czytać książki, m.in. o komunistycznym przywódcy Chin Mao Zedongu. Przeszedł również na Islam, co jak później twierdził "uratowało go przed najgorszym". Gdy znalazł się na wolności był już zupełnie innym człowiekiem, jeszcze bardziej nieufnym, okradzionym z pieniędzy przez promotora Dona Kinga (mimo wszystko współpracowali jeszcze przez trzy lata), a do tego mającym najlepsze lata sportowej kariery za sobą. "Zawsze mam kłopoty, bo jestem normalny i nieco arogancki. Wielu ludzi ma ze sobą problem, nie lubią się, a tak się składa, że ja siebie uwielbiam" - Mike Tyson, 1995 r. Powrót do pięściarstwa w wielkim stylu nie trwał długo. W swoim trzecim pojedynku po opuszczeniu więzienia Tyson wywalczył mistrzowski pas WBC nokautując w trzeciej rundzie Franka Bruno. W następnym dorzucił pas WBA, po posłaniu na deski Bruce'a Seldona. Ale konfrontacja z Evanderem Holyfieldem obnażyła wszystkie braki mistrza, który przegrał przed czasem w jedenastej rundzie. W rewanżu zamiast walczyć "Żelazny" skoncentrował się na faulach, aż w końcu odgryzł przeciwnikowi kawałek ucha i został zdyskwalifikowany, po czym prawie na dwa lata stracił bokserską licencję. Największym wygranym tego pojedynku był... cukiernik z Pasadeny, który wypuścił na rynek czekoladki o kształcie wspomnianego ucha, zarabiając wielkie pieniądze. "Wiem, że pewnego dnia pęknę. Moje życie tak się układa. Nie mam przyszłości. Czuję się źle z tym, jak jestem postrzegany przez ludzi, przez społeczeństwo. Czuję się źle, że nigdy nie będę częścią tego społeczeństwa, a przynajmniej nie w takim wymiarze, jakbym chciał" - Mike Tyson, 1999 r. Licencję odzyskał po pięciodniowych badaniach psychiatrycznych w 1999 r. "Pan Tyson cierpi na depresję, brak mu pewności siebie, ale jest mentalnie zdolny do powrotu na ring i mało prawdopodobne, by powtórzyła się sytuacja z rewanżowego starcia z Evanderem Holyfieldem" - brzmiało oświadczenie lekarzy. Jednak już nic nie wyglądało tak, jak powinno. Po starciu z Lou Savarese zaatakował sędziego. Po wygranej walce z Andrzejem Gołotą, kiedy Polak uciekł z ringu, w jego organizmie wykryto obecność marihuany i status pojedynku został zmieniony na "no contest" (do walki nie doszło). W końcu zmierzył się w "walce marzeń" z "nowym królem" wagi ciężkiej Brytyjczykiem Lennoxem Lewisem. Przed konfrontacją błyszczał w mediach: "Szkoda, że nie ma tu waszych dzieci, bo chętnie kopnąłbym je w głowę i nadepnął na jaja, a wtedy poczulibyście ból, z którym budzę się każdego dnia" - mówił. W samej walce został zdeklasowany i znokautowany w ósmej rundzie. W dwóch następnych starciach także lądował na deskach, przegrywał z przeciętnymi zawodnikami w osobach Danny'ego Williamsa i Irlandczyka Kevina McBride'a. Ostatecznie zawiesił rękawice na kołku, nie chciał się dalej kompromitować. "Nie mam gdzie mieszkać. Przebywam u przyjaciół, sypiam nawet w schroniskach dla bezdomnych. Różni ludzie dają mi pieniądze, a ja je przyjmuję. Potrzebuję ich. Sympatyzują ze mną narkotykowi dilerzy. Widzą we mnie ofiarę. Wiem, że byłem twardym, mówiącym złe rzeczy zawodnikiem, ale nie jestem byle kim. Odpowiedziałem za swoje czyny, siedziałem za gwałt, spłaciłem mój dług w Las Vegas. Nie jestem już tą samą osobą, co wtedy, kiedy odgryzłem ucho tego gościa (Holyfielda)" - Mike Tyson, 2004 r. Po zakończeniu sportowej kariery pięściarz nazywany "Bestią" imał się różnych zajęć. Miał kilka walk pokazowych w Las Vegas, toczył pojedynki z kibicami na terenie całych Stanów Zjednoczonych. Był zapraszany do licznych programów rozrywkowych, a w jednym z nich pogodził się z Holyfieldem przepraszając go za swoje zachowanie w ringu. Okazjonalnie występował na galach pro wrestlingu dla największej amerykańskiej organizacji World Wrestling Entertainment (WWE). Ale cały czas diabeł szeptał mu do ucha wszystko, co najgorsze. Alkohol i narkotyki były nieustannym elementem życia Tysona. W 2007 r. udał się nawet na odwyk, po czym stwierdził, że jest "odmienionym i wolnym od nałogów człowiekiem". Oszukiwał samego siebie. W 2009 r. zmarła jego czteroletnia córeczka Exodus. Dziewczynka bawiła się na elektronicznej bieżni, udusiła się, gdy kabel zaplątał się wokół jej szyi. Zdruzgotany Tyson ponownie znalazł się na skraju. By ratować swoje życie, zaledwie jedenaście dni później po raz trzeci wziął ślub, tym razem z wieloletnią kochanką, Lakihą "Kiki" Spicer, która urodziła mu córkę Milan i syna Morocco. Oprócz nich Mike'a ma jeszcze piątkę dzieci. "Nie mam pieniędzy, jestem spłukany. Ale miałem wspaniałe życie, a teraz mam wspaniałą żonę, która się mną opiekuje. Bawiłem się na całego. Kasa przemija. Natomiast nie zasłużyłem na taką żonę i cudowne dzieci, jestem za to wdzięczny" - Mike Tyson, 2010 r. Role w filmach z serii "Kac Vegas", występy na Broadwayu w show Spike'a Lee, udział w programie "Taking on Tyson" gdzie okazywał swoje uwielbienie dla gołębi - wydawało się, że w ostatnich latach były mistrz świata w końcu wyszedł na prostą. Jeszcze w 2013 r. gościł w Polsce wraz z Kiki, będąc częścią wielkiej kampanii reklamowej jednego z napojów energetycznych. Wyglądał na zadowolonego z życia. Uśmiechnięty, tryskający humorem i energią. Jak się okazało, była to tylko maska przybrana przez człowieka, który w głębi duszy nadal jest nieszczęśliwy i nie potrafi się pogodzić z bolesną przeszłością. "Nie znoszę siebie samego. Próbowałem się nawet zabić. Byłem złym gościem, zrobiłem wiele złych rzeczy. Ale chcę, by ludzie mi wybaczyli. Chcę żyć. Jestem na skraju śmierci. Prawda jest taka, że jestem alkoholikiem. Nie piłem i nie brałem narkotyków od sześciu dni. Dla mnie do prawdziwy cud. Kłamałem mówiąc, że jestem trzeźwy. To mój szósty dzień. Nigdy więcej po to (alkohol i narkotyki) nie sięgnę" - Mike Tyson, 23 sierpnia 2013 r. W najtrudniejszej walce w życiu Tysona, wspiera go niemal cały świat sportu. Swoją szczerością częściowo odkupił dawne winy. Jak sam stwierdził: "Jeśli dziś umrę, to będę spokojny. Chcę oczyścić się z wszystkiego, co złe. Miłość i wybaczanie są w życiu najważniejsze. Teraz to wiem". Piotr Onami Autor: Onami Piotr Źródło: Eurosport Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
darak Napisano 1 Wrzesień 2013 Zgłoszenie Podziel się Napisano 1 Wrzesień 2013 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
pershing Napisano 3 Wrzesień 2013 Zgłoszenie Podziel się Napisano 3 Wrzesień 2013 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Chomik Napisano 4 Wrzesień 2013 Zgłoszenie Podziel się Napisano 4 Wrzesień 2013 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
pershing Napisano 11 Wrzesień 2013 Zgłoszenie Podziel się Napisano 11 Wrzesień 2013 http://www.youtube.com/watch?v=UNTh7HGZOqY Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Gość Profesor10 Napisano 11 Wrzesień 2013 Zgłoszenie Podziel się Napisano 11 Wrzesień 2013 http://www.youtube.com/watch?v=UNTh7HGZOqY Zajebiste intro, uwielbiam to Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
pershing Napisano 14 Wrzesień 2013 Zgłoszenie Podziel się Napisano 14 Wrzesień 2013 22-latek pije ze znajomymi na imprezie, wraca samochodem do domu, zabija człowieka, nagrywa filmik na YB i zostaje aresztowany... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Theo Napisano 16 Wrzesień 2013 Zgłoszenie Podziel się Napisano 16 Wrzesień 2013 o w morrrrr..dke [ Komentarz dodany przez: ---perpan---: 2013-09-16, 15:35 ] w gadańcu posty się nie nabijają! przestań spamować bo dostaniesz zakaz pisania! Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Gość Profesor10 Napisano 16 Wrzesień 2013 Zgłoszenie Podziel się Napisano 16 Wrzesień 2013 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Gość Profesor10 Napisano 18 Wrzesień 2013 Zgłoszenie Podziel się Napisano 18 Wrzesień 2013 Wypełnij test i zobacz do jakiej nacji pasujesz. http://www.wykop.pl/ramka/1656191/wypelnij-test-i-dowiedz-sie-do-jakiej-nacji-pasuja-twoje-poglady/ U mnie nawet całkiem wyszło. Serbia Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
scorpi Napisano 18 Wrzesień 2013 Zgłoszenie Podziel się Napisano 18 Wrzesień 2013 Wypełnij test i zobacz do jakiej nacji pasujesz. http://www.wykop.pl/ramka/1656191/wypelnij-test-i-dowiedz-sie-do-jakiej-nacji-pasuja-twoje-poglady/ U mnie nawet całkiem wyszło. Serbia Niezłe U mnie Malta, the same result gets 60508 people. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Gość Profesor10 Napisano 18 Wrzesień 2013 Zgłoszenie Podziel się Napisano 18 Wrzesień 2013 Stanowisko Wisły Sharks na temat Artura Szpilki: 'Przed przeczytaniem poniższego tekstu zapamiętajcie sobie jedno: nie jesteśmy dziwkami z przeciwnej strony błoń które przyjma kazdego. Jeżeli ktos nie rozumie tej kluczowej dla nas zasady to chyba wie gdzie jego miejsce. Pewnie wielu z was ekscytowalo się i przezywalo walki Artura Szpilki, kreowanego na jednego z nas czyli reprezentanta Armii Bialej Gwiazdy, chlopaka z ekipy. Jak było pewnie nie każdy z was wie ale co czujniejszy mogl zauwazyc, ze jego zachowanie nie zawsze było eleganckie. Z racji ze poszedl w zawodowy boks na pewne rzeczy przymykalismy oko. Zaraz po wyjsciu z puchy wystąpił do wywiadu w koszulce ludzie honoru, tak koszulce Widzewa Łódź. Po tym wywiadzie rozdzwonily się telefony z Wroclawia z delikatnym „co jest k****?”. Kolejne wywiady w wislacki m srodowisku delikatnie mowiac nie przyniosly mu slawy. W bardzo łatwy sposob wyparł się Wisły tylko po to zeby mieć spokoj wsrod dziennikarzy.Zeby tego było mało lubiał skwitować słynne „zbieramy na oprawy” na sektorze G bezczelnym „spierdalaj”. Tak właśnie odnosil się do chlopaków stojących z puszką. Może nawet nie wiedzial na co zbierają. Swoją zerową wiedzę na tematy kibicowskie udowodnił między innymi podczas jednego z wywiadów w studio Orange Sport. Są jednak zasady, na których łamanie nie mozemy sobie pozwolic. Bo co on k**** jest żubr zeby go specjalnie traktować? Od dziś trzymać się będziesz z pseudo gangsterami z zydowskiej czesci Krakowa jako zwykla przegoniona piz**! Przegoniona właśnie za to ze za swoich mentorów wybrales pasiaste scierwo. Szpilka po dlugich namowach na spotkanie w koncu opowiedzial się przeciwko nam! Jasno tym samym pokazal swoja „milosc” do Wisły! Kazdy kto stanie za szpilka będzie traktowany jako osoba która stoi po przecinej stronie blon, a dobrze wiecie jakie konsekwencje wobec takich osob się wyciaga! Na koniec do wszystkich przebieranych pajaców Wisle przede wszystkim trzeba mieć w sercu a nie na koszulkach czy silikonowych opaskach!' :k: :lol: Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
ŻYLETA Napisano 18 Wrzesień 2013 Zgłoszenie Podziel się Napisano 18 Wrzesień 2013 a derby tuz tuz.... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
---perpan--- Napisano 19 Wrzesień 2013 Zgłoszenie Podziel się Napisano 19 Wrzesień 2013 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
---perpan--- Napisano 27 Wrzesień 2013 Zgłoszenie Podziel się Napisano 27 Wrzesień 2013 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
---perpan--- Napisano 28 Wrzesień 2013 Zgłoszenie Podziel się Napisano 28 Wrzesień 2013 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Mielec Napisano 1 Październik 2013 Zgłoszenie Podziel się Napisano 1 Październik 2013 ten 2 filmik świetny Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
bigbraine777 Napisano 8 Październik 2013 Zgłoszenie Podziel się Napisano 8 Październik 2013 z cyklu rosja to nie kraj, to stan umyslu Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
gromsky86 Napisano 13 Październik 2013 Zgłoszenie Podziel się Napisano 13 Październik 2013 http://www.youtube.com/watch?v=WErPXMIYBb8 DOSKONAŁY dokument Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
pershing Napisano 16 Październik 2013 Zgłoszenie Podziel się Napisano 16 Październik 2013 http://www.youtube.com/watch?v=oDAWQj1rOpo Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Chomik Napisano 18 Październik 2013 Zgłoszenie Podziel się Napisano 18 Październik 2013 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
pershing Napisano 21 Październik 2013 Zgłoszenie Podziel się Napisano 21 Październik 2013 http://vitaminl.tv/video/70 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się